Sztuka kochania i sztuka przepraszania

Od rana pudelki i inne dzienniki opinii, donoszą o skandalu, jaki miał miejsce podczas premiery filmu Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej. To bardzo nietypowy skandal, bo chodzi nie o to co się wydarzyło, ale o to, co się nie stało.

Nie być celebrytą to jest nie być wcale (zwłaszcza na imprezie)

Do wspólnego świętowania sukcesu, nie zaproszono autorki książki, na podstawie której powstał film. Pani Violetta Ozminkowski nie została nawet wspomniana w krótkim przemówieniu producenta. Można by pomyśleć, że mówił o chorobie wenerycznej, żona to miała a on to przejął, ale nie! To, co producent przejął, ma swój tytuł, Michalina Wisłocka. Sztuka kochania gorszycielki.

I autorkę.

Książka pani Ozminkowski w przekazach medialnych, była nazywana biografią. Jakąś tam. Bezimienną, jedną z miliona. Każdy, kto napisał w życiu cokolwiek bardziej praco i uczuciochłonnego, niż status na fejsie, może sobie wyobrazić, jak się czuła autorka. Ten, kto nie ma pojęcia jakie to uczucie, może się dowiedzieć profilu Pani Ozminkowski:

Kwestia obyczaju czy prawa?

Obu. Brak zaproszenia na premierę był bardzo nieeleganckim przeoczeniem. A czy pomijanie imienia i nazwiska autorki oraz tytułu książki, na podstawie której powstał film, jest niezgodne z prawem? Kilka istotnych uwag:

1) sama inspiracja książką, zaciekawienie tematem, nie rodzą konsekwencji prawnych;

2) jeśli jednak książka jest dobrze napisana, producenci robią krok od inspiracji w kierunku adaptacji. Po prawniczemu nazywa się to utworem zależnym, czyli opracowaniem. Przejmuje się elementy twórcze tekstu, czyli nie tylko temat i postaci, ale konkretny układ wydarzeń, czasem wypowiedzi bohaterów, i przerabia się je na scenariusz. On sam w sobie jest utworem i jego autorowi przysługują do niego prawa autorskie. Żeby jednak móc z tego scenariusza legalnie korzystać, na przykład rozpowszechniać w ramach filmu, trzeba mieć zgodę uprawnionego. W przypadku scenariusza do filmu Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej, zgodę taką trzeba było uzyskać od Pani Ozminkowski. I zapewne jej udzieliła, o czym świadczy kilka okoliczności, wymienionych poniżej;

3) z przepisów wynika, że na egzemplarzach opracowania należy wymienić twórcę i tytuł utworu pierwotnego. W przypadku filmu, przykładowo, będzie chodziło o odpowiednią informację w napisach początkowych, końcowych, na płycie DVD. Podano ją także w filmowych bazach internetowych. W FILMWEB pojawia się stwierdzenie na podstawie „Michalina Wisłocka. Sztuka kochania gorszycielki” a w FilmPolski: w napisach określenie:”Scenariusz powstał w oparciu o książkę…” Być może info pojawi się w mojej ulubionej, i jednej z największych, bazie IMDb. Właśnie edytowałam stronę filmu, bo dotąd nie było informacji o adaptacji. Czekam na zatwierdzenie.

Czy to oznacza, że nie trzeba wymieniać tytułu i autorki książki podczas promocji filmu?

Być może te kwestie były uzgodnione w umowie, pomiędzy autorką a producentem. Informacja, iż na motywach bestsellera powstał film, zdobi okładkę książki. Jeśli nawet kontrakt na ten temat milczy a ktoś próbowałby się wykpić, że przecież prawo każe informować tylko na egzemplarzach filmu, pozostają jeszcze dobra osobiste autorki. Autorka przyznaje, że jej aktywność nie ograniczyła się do napisania książki. Bywała na planie, pewnie udzielała innym twórcom wskazówek. Być może była konsultantem. Nie znam szczegółów sprawy, wiem tylko to, co podają media. Nie można zatem wykluczyć, że uporczywe pomijanie imienia i nazwiska autorki podczas promocji filmu, zakwalifikuje się jako naruszenie dóbr osobistych. Chociażby dobra w postaci prawa do poszanowania twórczości artystycznej. Być może nie tylko tego.

Czego może żądać autorka?

W przypadku naruszenia dóbr osobistych, można żądać aby ten, kto narusza przestał i usunął skutki naruszenia, czyli złożył oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. W niektórych przypadkach, można się także domagać finansowego zadośćuczynienia. Nie sądzę jednak, żeby o to autorce w całej tej sprawie chodziło. Jak wynika z ostatniego postu na jej stronie, producent filmu zarzeka się, że stosowne oświadczenia będzie składał wszędzie i każdemu. Oby!

THE END