Czy agent scenarzysty powinien być prawnikiem?

Do naszej kancelarii przychodzą scenarzyści, którzy chcą skonsultować umowę. Mają wątpliwości co do jej zapisów, niektórych nie rozumieją, część z nich uważają za szkodliwe. Co ciekawe, nierzadko są to kontrakty, które „załatwił” im agent, pobierając za to wynagrodzenie. Bywa, że co najmniej tyle samo kosztuje dostosowanie treści tych umów do najlepiej pojętego interesu…scenarzysty.

 Agent do zadań specjalnych

Okazuje się, że takim zadaniem specjalnym, które weryfikuje kompetencje agentów, jest zawarcie umowy o napisanie scenariusza lub/i przeniesienie do niego praw. Mogłoby się wydawać, że to absolutna podstawa, ale praktyka pokazuje, że wynegocjowanie dobrej umowy to wcale nie jest standard! Oczywiście, jak w każdej branży, obok dyletantów działają profesjonaliści z długoletnim doświadczeniem. A to często podpowiada im, że z agencją powinni współpracować specjaliści, tacy jak prawnicy czy księgowi. Scenarzyści, zwłaszcza początkujący, mogą jednak natrafić na człowieka orkiestrę, który skłoni do skorzystania ze swoich usług relatywnie niskim wynagrodzeniem i odpowiednim podejściem. Przecież do tego, że są ciekawsze teksty do czytania, niż umowy, chyba nikogo nie trzeba długo przekonywać! Zwłaszcza twórców. Niektórzy agenci mają doświadczenie w umowach z pisarzami. Mimo iż zdobytą wiedzę można wykorzystać przy pracy ze scenarzystami, są to jednak dwie różne branże. Każda z nich ma swoją specyfikę, wymaga zwrócenia szczególnej uwagi na inne aspekty. Także i przy tego rodzaju przygodzie, happy end nie jest gwarantowany.

Hollywood i Pollywoodź

Agent scenarzysty w Stanach Zjednoczonych ma teoretycznie to samo zadanie, co jego polski odpowiednik: działać w najlepiej pojętym interesie klienta. Za Oceanem agent, zakładając, że jego zleceniodawca jest jedną z ponad 20 tys. osób zrzeszonych w związku zawodowym Writers Guild of America, przystępując do negocjacji warunków, ma do dyspozycji ponad 700 stron dokumentu o nazwie Minimum Basic Agreement (dalej jako MBA). Owe minimum to wszystko, czego agentowi do szczęścia potrzeba! Dokument wytycza standardy, które muszą być przestrzegane przez członków związku. Teoretycznie, do negocjacji pozostaje tylko czy będzie dobrze, czy jeszcze lepiej. W dokumencie ujęto, m.in., zasady wykonywania zawodu, tworzenia tekstów i przenoszenia praw, zabezpieczenia społecznego i rozstrzygania ewentualnych sporów, głównie na linii scenarzysta-producenta.

Dla porównania, na polskim rynku trudno uzyskać informację, co to znaczy średnie wynagrodzenie scenarzysty, pracującego przy projekcie danego typu. Dodatkowo, skąd wiadomo, jak wycenić treatment czy drabinkę? Do MBA są opracowywane załączniki, aktualizowane co trzy lata, wskazujące wysokość wynagrodzenia uważanego za niskie i za wysokie. Co więcej, taka estymacja jest dokonywana w odniesieniu do każdego z etapów pracy scenarzysty. Od treatmentu, poprzez kilka wersji scenariusza, ostateczne czyszczenie i tzw. rewrity. Odgórnie ustalona jest także wysokość tzw. residuals, czyli dodatkowego wynagrodzenia, jeśli film lub serial trafią do kolejnego kanału dystrybucji. W europejskiej rzeczywistości, w tym oczywiście polskiej, dużym problemem jest negocjowanie przez scenarzystów stawek za wpuszczenie produkcji na platformy streamingowe. Niektórzy scenarzyści mieli przewidziane bonusy uzależnione od liczebności widowni w kinach, co w epoce Covid-19 nie okazało się być dla twórców korzystnym zapisem. W ramach MBA, nie dość, że są przewidziane stawki za emisję danego typu utworu w ramach usługi VOD, to jeszcze opracowana jest tabela z terminami, kiedy wynagrodzenie ma być rozliczone i wpłynąć na konto twórcy. Jego ryczałtowa wysokość jest uzależniona od liczby subskrybentów danej platformy, rodzaju produkcji (wysoko czy nisko budżetowa) oraz czasu trwania odcinka cyklu lub danego programu. Powyższe to tylko zarys tego, czego agent nie musi ani wymyślać od zera, ani oceniać czy dane rozwiązanie przewidziane w umowie jest korzystne. Ba! W polskiej praktyce trzeba czasami najpierw ocenić, czy w ogóle wykonalne i czy zgodne z prawem. W przypadku umów ze scenarzystami, ze względu na specyfikę prawa autorskiego, wyjątkowo często można natrafić na postanowienia sprzeczne z prawem, czyli najczęściej nieważne.

Oczywiście w Stanach Zjednoczonych funkcjonowanie MBA jest możliwe dzięki porozumieniu scenarzystów z producentami. Warunki są wynikiem burzliwych i intensywnych negocjacji. Producenci rozumieją, że bez scenarzystów będą mieli ograniczone, delikatnie mówiąc, możliwości. To oczywiście działa też w drugą stronę, jednak w US dysproporcja w sile głosu obu środowisk nie jest tak duża, jak na polskim rynku. Od niedawna działania zmierzające do normalizacji stosunków w branży, a później może i standaryzacji, inicjuje nowopowstały Związek Zawodowy Scenarzystów Polskich – Gildia Scenarzystów. Sukces jej inicjatyw w obszarze treści umów będzie zależał, w dużej mierze, od porozumienia wypracowanego z producentami.

Prawnik czy nie prawnik?

Moim zdaniem, agent prawnikiem być nie musi, ale na prawnie znać się powinien. Nie tylko autorskim. I nie tylko w zakresie, przekazanym mu na szkoleniu z cyklu Jak czytać umowy? Umowa o stworzenie i przekazanie praw do scenariusza to nie jest dokument, którego uniwersalny wzór można znaleźć w Internecie, jak przy zakupie samochodu z drugiej ręki.
Podstawy problem w polskim systemie prawnym, to jak zadbać o interesy scenarzysty, kiedy do kwestii korzystania z filmu, który powstanie z jego udziałem, odnosi się jeden artykuł? Liczy pięć niedługich ustępów, ani raz nie odnosi się wprost do filmu. W zasadzie optymalnie by było, gdyby proces jego produkcji i dystrybucji wyglądał identycznie, jak zarabianie na tłumaczeniu książki. A nie wygląda i to rodzi problemy już na samym początku ustalania co komu wolno i w jakim zakresie.

Poza prawami autorskimi do tekstu i zasadami jego adaptacji do formy filmowej, dochodzi wiele istotnych zagadnień. Przykładowe z nich to: jak zagwarantować scenarzyście udział w projekcie na etapie dalszym, niż samo zgłoszenie pomysłu lub złożenie treatmentu?; co zrobić, żeby producent nie mógł na dowolnym etapie dołączyć swoich scenarzystów?; czy da się uwzględnić w wynagrodzeniu zyski z wpuszczenia filmu na platformy VOD?; czy jeśli producent wycofa się z projektu to prawa wrócą do scenarzysty?; czy godzić się na zakazy konkurencji albo czy one istnieją, jeśli nie są wpisane do umowy?; czy istnieją jakieś limity kar umownych (oczywiście poza bardzo praktycznym – czyli ile scenarzysta posiada dóbr materialnych, które może ewentualnie spieniężyć)? Należy także uwzględnić różne branżowe konstrukcje, nieuregulowane wprost w przepisach prawa, takie jak umowa opcji czy odpowiedniki zachodnich praktyk jak klauzule turnaround. Analiza umów scenariuszowych to wyzwanie, i intelektualna przyjemność oczywiście, dla prawników specjalizujących się w ich ocenie. W przypadku dużej części agentów, może się skończyć na wyzwaniu. Bez analizy, bo do tego trzeba mieć zaplecze wiedzy i doświadczenia, o przyjemności już nie wspominając. Dodam, że spora część agentów nie dysponuje ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej z tytułu wykonywanego zawodu. W praktyce zatem, koszt braku kompetencji agenta obciąży scenarzystę co najmniej podwójnie.

Bez wątpienia prawnik w Polsce, niezależnie od tego czy jest radcą, adwokatem czy posiada inną legitymację do wykonywania zawodu, może negocjować umowę pomiędzy scenarzystą i producentem lub, jeśli w tej części jej zawierania nie uczestniczy, oceniać jej postanowienia. Czy może zostać agentem? Tu już opinie mogłyby być podzielone, jeśli równocześnie chce wykonywać zawód w ramach samorządu. Najwięcej swobody mają radcowie prawni, jednak wciąż, zgodnie m.in. z kodeksem etyki i uchwałami niektórych samorządów, działalność w ramach kancelarii powinna ograniczyć się do świadczenia pomocy prawnej a nie prowadzenia innej działalności gospodarczej. Niby generalnego wyłączenia nie ma, jednak są obostrzenia ze względu na zaufanie publiczne. W niektórych sytuacjach, jak pokazują doświadczenia amerykańskie, pełna niezależność agenta-radcy prawnego przy pozyskiwaniu projektów dla klientów, mogłaby być kwestionowana.

W Stanach Zjednoczonych w 2019 roku, spór pomiędzy agentami a scenarzystami wkroczył na wyższy poziom. Zdarzało się wcześniej, że poszczególni twórcy byli niezadowoleni z wynegocjowanych stawek, w wyniku praktyki stosowanej przez agentów od kilkudziesięciu lat. Scenarzystom nie podobało się, iż stawki są wynikiem transakcji, zawieranych ze studiem filmowym w nijako w pakiecie. Wówczas agent dostaje od producenta stały procent za sprzedawanie, na określonych z tymże warunkach, scenariuszy swoich podopiecznych. Zamiast zatem pracować wyłącznie w ich najlepiej pojętym interesie, biorą także wynagrodzenie od drugiej strony. W obliczu narastania niezadowolenia z tego typu praktyk, WGA oczekiwała od członków wypowiedzenia umowy ze swoją agencją, jeśli nie zaakceptowała ona standardów etycznych i innych wymogów, opracowanych przez zrzeszenie scenarzystów. Gildia zasugerowała, że przecież tymi sprawami mogą zajmować się po prostu menadżerowie albo prawnicy. Ci ostatni odpowiedzi, że nie bardzo, bo przecież są stanowe regulacje wymagające, by agent działał na podstawie szczególnego zezwolenia na wykonywanie tego typu działalności. Prowadzenie usług tożsamych z tymi, oferowanymi przez agentów, ale bez stosownej licencji stanowi, w większości stanów, czyn nieuczciwej konkurencji, obarczony sankcjami. Scenarzyści uznali to stanowisko za próbę wywierana nacisków i brak woli współpracy. Spór jest gorący a sytuacja dynamiczna.

Po czym poznać dobrego agenta?

W Polsce zawód agenta scenarzysty nie podlega żadnym szczególnym obostrzeniom. Forma tej współpracy może przybierać różną postać. Można jednak uznać, że wizytówką agenta jest nie tylko jego konto na portalu społecznościowym czy biznesowym. Powinna nią być umowa, którą na samym początku proponuje swojemu podopiecznemu. Jeśli jest ona niejasna albo, co też się niestety zdarza, niezgodna z prawem, raczej nie warto ufać takiemu pośrednikowi.
W kolejnym numerze opowiem o tym, na co warto zwrócić uwagę formalizując umowę z agentem i w jakim stopniu powinien on mieć wolną rękę w decydowaniu o losach praw autorskich do efektów pracy scenarzysty.