Dobra reputacja jest dla przedsiębiorcy ważniejsza, niż dla dziewicy na ślubnym kobiercu. Skojarzenie jego produktu z tematyką, która nie wpisuje się w strategię firmy, może się spotkać z ostrą reakcją. Przekonał się o tym producent filmu „Lot”. Bardzo dobry film o pilocie alkoholiku, któremu picie niespecjalnie wpływało na życie zawodowe. Parafrazując załogę z „Apollo 13”, wylądowałby nawet pralką. Nie zmienia to faktu, że od pewnego momentu, choroba alkoholowa steruje życiem bohatera i nie pyta gdzie i co może wylądować.
W jednej ze scen Denzel Washington, wyjątkowo za kierownicą a nie za sterami, pije sobie piwko. Nie jakieś no name piwko. Trzyma puszkę Budweisera, która zajmuje idealnie centrum kadru i jest wielkości głowy aktora. Niby piwko jak piwko, niby nie chodzi o konkretne logo, tylko puszkę piwa, która akurat ma logo, ale żaden producent napoju alkoholowego nie chce być kojarzony z prowadzeniem po pijaku. Nawet, jeśli to nie piwo prowadzi. Budweiser angażował się w kampanie promujące odpowiedzialne spożywanie alkoholu i przestrzegające o skutkach prowadzenia samochodu pod jego wpływem. Jak wynika z ustaleń dziennikarskich, producenci innych napojów procentowych pokazanych w filmie, role trzecioplanowe grają w nim Smirnoff i Absolut, nie skomentowali sprawy[1]. Pewnie głupio im było powiedzieć: „tak, cieszymy się, że w filmie mającym szansę na Oscara, pojawiają się nasze produkty. Nie byłoby nas stać na opłacenie Denzela Washingtona, chociaż jeśli na poważnie wcielił się w postać, to może przyjąłby honorarium w wódce. Także tego… alkohol szkodzi zdrowiu”. Producent piwa zażądał tymczasem usunięcia logo z filmu.
Kto wie?! Być może amerykański zwyczaj spożywania alkoholu z papierowej torby zrodził się z myślą o filmowcach? Szkoda, ze nie zechcieli z niego skorzystać producenci „Lotu”.
[1] Szerszy kontekst sprawy został ciekawie opisany przez J. Flint, M. Olsen, Budweiser in ‘Flight’ leaves Anheuser-Buschwith a bad aftertaste, internetowe wydanie Los Angeles Times z 6.11.2012, teskt dostępny tutaj.
Więcej o tym, co można a czego nie można w filmie pokazać, w mojej książce „Prawo dla filmowców”, Filmowe Wydawnictwo Wojciech Marzec, 2016.